Jako osoba, której zdarza się zorganizować w sklepie… badanie opinii publicznej (który kolor wybrać); analizę ilościową (który kolor najczęściej wybierają inne osoby?); obserwację uczestniczącą (w którym kolorze najlepiej wyglądają inne klientki?); ankietę telefoniczną popularnie zwaną potocznie “telefonem do przyjaciela” i wywiad swobodny (czy będę mogła wymienić na inny kolor po zakupie?)
… bardzo doceniam, kiedy producenci żywności wychodzą naprzeciw mojemu niezdecydowaniu i oferują dual packi. Płaczę ze szczęścia, kiedy na półce są dwa smaki do wyboru, a ten drugi ma w składzie marcepan. Oznacza to bowiem, że szybko wezmę cokolwiek byleby nie miało w sobie grama marcepanu. Pamiętam stres związany z wyjściem do sklepu niesamoobsługowego – reliktu lat 90 – w którym Pani ekspedientka zadawała wywołujące neuroze pytanie „który podać”? Paradoksalnie tęsknie za czasami, kiedy ten wybór był mocno ograniczony.
Do wyboru do koloru
Głęboko wierząc, że osób, które mają trudności z podejmowaniem decyzji zakupowych jest więcej, postanowiłam sama zmierzyć się z tematem opakowaniowego miksu. Okazja nadarzyła się na początku roku, kiedy szykowałam opakowanie na konkurs. Temat przewodni: kawa. Efekt? Zostawiam Waszej ocenie.
Połączenie yin i yang nie jest przypadkowe. Chodzi o swoisty powrót do natury rzeczy i harmonijnej symbiozy. Delikatne jak yin zielone ziarna kawy skrywają w sobie niezłą moc. Przypisywane im od dluższego czasu właściwości prozdrowotne nęcą szczególnie kobiecą część konsumentów. Palone, aromatyczne, wyraziste w smaku i dotyku ziarna czarne to z kolei męski pierwiastek tego świata. Oczywiście możemy dopatrywać się tu również zupełnie prozaicznego sensu połączenia dwóch róznych rodzajów kawy i zaoferować takie rozwiązanie np. dla par, w której jedna osoba nie jest fanem klasycznej małej czarnej.
Okienko w środku przeznaczone jest do prezentacji obu rodzajów kawy, Produkty oddzielone są od siebie tekturową przegródką, która przy zastosowaniu profesjonalnych warunków produkcyjnych miałaby szansę układać się w idealną falę znaną z symbolu ying i yang.
Ukryta siła magnesu.
Kawy otwierają się niezależnie od siebie. Z boku – pomiędzy dwiema warstwami tekturki – znajdują się niewielkie fragmenty namagnesowanej taśmy (około 1 cm szerokości). Przyciąganie jest na tyle silne, że produkt nawet przewrócony nie rozsypie się i na tyle słabe, że konsument bez trudu (nawet jedną ręką) otworzy opakowanie. Taśmę magnetyczną zastosowałam po raz pierwszy i jestem pod ogromnym wrażeniem jej działania. Kilka złotych w markecie budowlanym i estetyczne zamknięcie bez kleju gotowe! Na pewno wrócę jeszcze do niej niejednokrotnie. Szczególnie podoba mi się pomysł umieszczania jej fragmentów pomiędzy ściankami kartoniku – klient nawet nie wie jak – a działa. Istna magia.
Resztę ocencie sami. Osoboście widzę tutaj też niezły potencjał dla smakowych herbat. A Wy? Jakie jeszcze produkty sypkie zapakowalibyście w ten sposób? Koniecznie dzielcie się pomysłami ze światem, bo tylko tak możemy mieć realny wpływ na to jak będzie on jutro wyglądał.